wtorek, 31 lipca 2012

Chiński niebieski

Jeden z najliczniej produkowanych modeli porcelany inspirowany ornamentyką Dalekiego Wschodu, dedykowany głównie klasie średniej mieszczaństwa. Klasyczna dekoracja składała się ze stylizowanych kwiatów peonii czy chryzantem przeplatanych orientalnymi naczyniami i stoliczkami barwy kobaltowej (później także czerwonej i zielonej). Wzór nanoszony był naszkliwnie, przez co bardziej podatny na ścieranie i przebarwianie, uzupełniany w bogatszych wersjach złoceniami. Istniał także wariant dekoracji stosowanej podszkliwnie, tzw china flow (nazwana od rozlewającej się nieco dekoracji). Fason porcelany formowany był w plisy, zakładki przebiegające od dołu do góry, dzieląc powierzchnie naczyń na pasy. Ucha wyrobów
z początku okrągłe, z czasem przybrały kształt odwróconej litery L.  Modyfikacja ta  prawdopodobnie czynić miała model bardziej egzotycznym. Oczywiście także tutaj występowały pewne odstępstwa w formie np. wyrobów ćmielowskich o gładkiej powierzchni, pozbawionej pasowego modelunku masy.
Temat chiny blau podjęty został przez szereg niemieckich i śląskich, a nawet w nieco zmienionej wersji angielskich manufaktur, z różnym skutkiem. Najbardziej ceniono wyroby wytwarzane przez manufakturę w Parowej czy Żarach, zdarzały się też tańsze wersje, gorsze jakościowo - choćby produkcji Johana Seltmanna o spłowiałej kolorystyce i uboższym złoceniu.

Błędem jest przypisywanie wynalezienia, a zatem oryginalności fasonu firmie Tiefenfurt (z czym czesto można się spotkać). Pomimo doskonałej jakosci naczyń Manufaktura w Parowej zaczęła produkcję modelu dopiero w latach 20. XX wieku, podczas gdy firma Oscara Schallera sygnowała pierwsze wyroby typu china blau już w latach 1915-17 (powołując się m.in. na słowa Emanuela Poche w "Porzellan Marken").


Prezentowane poniżej przykłady stanowią fragment większego serwisu pochodzącego z prywatnego zbioru. Filiżanki sygnowane znakiem Oscar Schaller & Co, imbryk marki Rosslau, mlecznik: Tiefenfurt. Na kolejnym zdjęciu przykład chiny flow, talerz dekorowany kobaltem podszkliwnie, sygnowany marką Oscar Schaller & Co

 














































wtorek, 17 lipca 2012

L'inconnue de la Seine

Koniec lat 80. XIX wieku. Centrum Paryża. Z wód Sekwany zostaje wyłowione ciało młodej 
kobiety - topielicy o szczególnej urodzie. Nikt nie wie, kim jest, ani jak zginęła. Uwagę przykuwa wysublimowany uśmiech zdobiący martwą twarz, który być może zadecydował o jej późniejszym rozgłosie. Według jednej z teorii w owym czasie standardową procedurą było wykonywanie gipsowych odlewów twarzy wyławianych zwłok, tworzenie swoistych masek pośmiertnych mających umożliwić w późniejszym czasie ich identyfikacje przez ewentualnych bliskich. Owiana tajemnicą śmierć oraz maska - dowód, utrwalająca usta dziewczyny zastygłe w uśmiechu satysfakcji stały się inspiracją dla wielu pisarzy, poetów i artystów. W I ćwierci XX wieku szczególnie modne stały się plakiety będące odwzorowaniem twarzy topielicy. 
Kiedy po raz pierwszy natknąłem się na jedną z nich, nie miałem jeszcze świadomości, kogo wyobraża. Pamiętam jednak, iż już wtedy zapałałem pragnieniem, by dowiedzieć się, kim była. Wydaje się jednak, iż ta tajemnica, umarła wraz z nią. 




Mój egzemplarz wykonany jest z białego biskwitu sygnowanego niemiecką marką Goebel-Oeslau tłoczoną w masie, a datowaną na lata 20. XX wieku. Plakieta jest miniaturą oryginalnej maski pośmiertnej, mierzy bowiem około 14cm .



poniedziałek, 16 lipca 2012

Tytułem wstępu

Witam wszystkich. Niniejszy blog jest zbiorem moich przemyśleń i spostrzeżeń dotyczących głównie dawnego rzemiosła artystycznego,które to pojawiły się na przestrzeni lat zbieractwa czy kolekcjonerstwa, jak również edukacji w tym zakresie. W owym miejscu chciałbym również przytoczyć  okazy rzemiosła warte uwagi przez wzgląd na swoją funkcje, zdobnictwo czy formę w kontekście czasu, w którym powstały, dokonując przy okazji pewnej formy katalogowania części kolekcji. Nie żebym pozjadał wszystkie rozumy w tej dziedzinie, jak każdy mam prawo do pomyłek. 

Wszelkie zdjęcia oraz tekst są mojego autorstwa, co za tym idzie wszelkie prawa do nich zastrzeżone (tekst zapożyczony cytuję dodając źródła), proszę zatem o kontakt mailowy w razie potrzeby wykorzystania fragmentów niniejszego bloga.