wtorek, 17 lipca 2012

L'inconnue de la Seine

Koniec lat 80. XIX wieku. Centrum Paryża. Z wód Sekwany zostaje wyłowione ciało młodej 
kobiety - topielicy o szczególnej urodzie. Nikt nie wie, kim jest, ani jak zginęła. Uwagę przykuwa wysublimowany uśmiech zdobiący martwą twarz, który być może zadecydował o jej późniejszym rozgłosie. Według jednej z teorii w owym czasie standardową procedurą było wykonywanie gipsowych odlewów twarzy wyławianych zwłok, tworzenie swoistych masek pośmiertnych mających umożliwić w późniejszym czasie ich identyfikacje przez ewentualnych bliskich. Owiana tajemnicą śmierć oraz maska - dowód, utrwalająca usta dziewczyny zastygłe w uśmiechu satysfakcji stały się inspiracją dla wielu pisarzy, poetów i artystów. W I ćwierci XX wieku szczególnie modne stały się plakiety będące odwzorowaniem twarzy topielicy. 
Kiedy po raz pierwszy natknąłem się na jedną z nich, nie miałem jeszcze świadomości, kogo wyobraża. Pamiętam jednak, iż już wtedy zapałałem pragnieniem, by dowiedzieć się, kim była. Wydaje się jednak, iż ta tajemnica, umarła wraz z nią. 




Mój egzemplarz wykonany jest z białego biskwitu sygnowanego niemiecką marką Goebel-Oeslau tłoczoną w masie, a datowaną na lata 20. XX wieku. Plakieta jest miniaturą oryginalnej maski pośmiertnej, mierzy bowiem około 14cm .



2 komentarze:

  1. Również jestem zainteresowana jej historią, czasami spędza mi to sen z powiek. Powiedz, dotarłeś do czegoś?

    OdpowiedzUsuń
  2. I have the same mask! It was in my aunt's house, but I never had occasion to ask her anything about it...

    OdpowiedzUsuń